Czego oczekiwałem od wyjazdu? Oczywiście chciałem zobaczyć nowe miejsca, stanąć twarzą w twarz z najwyższymi górami Europy, poznać nowych ludzi, ich problemy, radości, kulturę. To wszystko było dla mnie naprawdę bardzo ważne, jednak głównym moim celem było egoistyczne zaspokojenie niewiedzy na temat samego siebie. Wtedy najbardziej oczekiwałem odpowiedzi na pytanie „dlaczego to robię”. Wiem jak to brzmi… Gość mówi, że jedzie gdzieś, aby się dowiedzieć po co tam pojechał. No wariat. Ale naprawdę innego powodu początkowo nie było. Robiłem już w życiu różne dziwne rzeczy, czasami niepotrzebne, czasami głupie. Ale zawsze wszystkich decyzji byłem świadomy i nigdy nie byłem do niczego zmuszany. Tym razem było zupełnie inaczej. Jakaś wewnętrzna siła pchała mnie od trzech miesięcy w tą stronę i nawet podjęła za mnie decyzję. Wszystkie wysiłki mojego zazwyczaj racjonalnego, ścisłego umysłu nie rozpatrywały aspektów „za” i „przeciw”, ale skierowały się w stronę maksymalnie szybkiej i sprawnej organizacji wyjazdu. Decyzja była już podjęta, bo pierwszą myślą nie było „A może by pojechać…” tylko „Jadę”. Zupełnie niezrozumiałym dla mnie było to, że mogłem się pewnego dnia obudzić z narkotycznym głodem podróżowania, że zacząłem marzyć o tym, aby podnieść sobie ilość adrenaliny do poziomu, przy którym poczuję jak krew krążąca w żyłach łaskocze mnie z każdym uderzeniem serca. Myślałem, że mogę sobie to jakoś wytłumaczyć, że pojadę, dowiem się czegoś o sobie i wrócę do swojego bezpiecznego życia, które będę prowadził tak samo jak do tej pory. Ale nie da się wytłumaczyć głodu podróżowania i przygody. To jest chyba wpisane w nasze geny i czasami się uaktywnia sprawiając, że po prostu musimy zacząć się przemieszczać, poznawać, zdobywać. Aż do śmierci. Życzę wszystkim ludziom, aby przydarzyło się im w życiu coś tak wspaniałego jak głód podróżowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz